Świadectwo pani Barbary o ratunku otrzymanym od Matki Boskiej Nieustającej Pomocy
Przed czekającym mnie wyjazdem do Anglii odczuwałam dziwny niepokój połączony z ogromnym pragnieniem posiadania ikony Matki Bożej Nieustającej Pomocy. W dzieciństwie miałam obrazek z tym wizerunkiem i dzięki niemu czułam opiekę Maryi. Z zawodu jestem fryzjerką. Do mojego salonu przychodzi pani Ewa Grześkiewicz . Poprosiłam ją o napisanie dla mnie tej ikony. Pani Ewa spełniła mą prośbę. Przed podróżą ikona Matki Bożej Nieustającej Pomocy była gotowa. W dniu wyjazdu, przed wyjściem z domu, uśmiechnęłam się czule do Maryi na tej ikonie, pomodliłam się i poprosiłam „Matko Boża Nieustającej Pomocy – opiekuj się mną”.
Pod koniec kilkudniowego pobytu w Anglii byliśmy z mężem pasażerami samochodu Citroen 5, który prowadził nasz znajomy. W pewnym momencie samochód zepsuł się i stanął na drodze. Odwróciłam głowę, by spojrzeć, czy nic nie jedzie. Zobaczyłam zbliżającego się dużego Land Rovera z naczepą pełną drewna. Przez moment pomyślałam, że chyba przyjdzie pożegnać się z życiem. Zdążyłam powiedzieć w myślach: „Matko Boska Nieustającej Pomocy – ratuj”. Wtedy ten rozpędzony samochód uderzył w nas. Pamiętam huk. Nasz samochód był skasowany. My wszyscy żyjemy i nikt z nas nie doznał dużych uszczerbków na zdrowiu.
Minęły dwa miesiące od wypadku. Codziennie modlę się Różańcem i z wdzięcznością patrzę na tę ikonę, dziękując za to, że wszyscy żyjemy i że wyszliśmy z wypadku bez poważnych obrażeń.
Barbara Sarnecka-Woldan
Salon fryzjerski „Patrycja”
Ul. Poznańska 37
Warszawa
Warszawa, listopad 2013
